Styczeń na Erasmusie miałem pracowity. Przez fakt, że byłem na święta w domu – musiałem odrobić zajęcia i spędzałem na wydziale w zasadzie całe dni – od rana do wieczora. Poza tym jeszcze uczyłem się do egzaminów, które miałem pod koniec stycznia. Nie było to jednak zbyt trudne, gdyż właściwie to było powtórzenie materiału – przez to, że musiałem się przygotowywać się zajęć regularnie – egzaminy nie poszły mi źle, choć spodziewałem się lepiej.
Styczeń to także czas wyjazdów innych Erasmusów z Ankary - praktycznie co tydzień w niedziele żegnaliśmy kogoś w naszym ulubionym pubie - "Backhouse". Odjężdżający dostawał zazwyczaj keka i laurkę:)
Przez to, że moja koordynatorka Erasmusa wyjeżdżała z Ankary do Brukseli i Włoch musiałem się sprężyć i zaliczyć egzaminy do końca stycznia, w ten sposób został mi wolny tydzień, który planowałem jechać na Cypr. Niesttety wyjazd nie wypalił, gdyż na Cyprze wtedy padało i nie było zbytniego sensu tam jechać. Mimo to, nie chciałem siedzieć w Ankarze i w końcu pojechałem z Jagodą na południe – byle dalej od zimy, musieliśmy wygrzać nasze niedogrzane kości.
![]() |
| Ostatni raz w takim składzie, Backhouse |
Jagoda (jako przyszła dziennikarka) została zobligowana przeze mnie do pisania bloga, ale czy się doczekam – zobaczymy.
Edit: Jagoda napisała bloga: niedługo go opublikuje: http://ucieczkaprzedzima.blogspot.com/
Napiszę jeszcze o mojej koordynatorce, gdyż to jest osoba, która niezmiernie mi pomogła w całym moi pobycie. Nazywa sie Begum Yurdakok i jest doktorantem na katedrze farmakologii i toksykologii. Zna kilka języków, była jedną z pierwszych studentek Erasmusa z Turcji, studiowała we Włoszech i w Szwecji. W lutym była w Brukseli na specjalnym spotkaniu z okazji rocznicy programu Erasmus – reprezentowała Turcję, mało tego została uhonorowana nagrodą za pracę na rzecz popularyzowania tego programu w Europie. Jestem jej niezmiernie wdzięczny, gdyż pomogła mi, kiedy miałem problem i musiałem skorzystać z służby zdrowia w Turcji.
![]() |
| chodzę po skałach na wybrzeżu Morza Śródziemnego |


No comments:
Post a Comment