Witam,
ostatnio pisałem w połowie września, więc po krótce opiszę co teraz się dzieje.
We wrzesniu przez 2 tygodnie, nic szczegolnego sie nie działo – głównie byłą integracja studentów, tzn. ciągłe imprezy i spotkania + załatwianie papierów, pozwolenia na pobyt, planu lekcji itd. Ciekawostka: oni mają na dowodach wpisane wyznanie! Mieliśmy jedną wycieczkę 3dniową na Riwierę Tureckę do Manavgatu i Alanii za niebotyczną kwotę 15lira, tj. Ok 25zł:) Uczelnia sponsorowała: w skrócie: opalanie i impreza:
 |
| Ekipa Erasmusów w Morzu Śródziemnym |
 |
| Port w Alanyi |
 |
| Gra w piłkę wodną |
a tak poza tym w październiku zaczęła się rutyna, generalnie to mam 4h tureckiego dziennie - bo zdecydowałem się, że się będę uczył bo mam znakomitą okazję, pierwszy miesiąc mamy za free, potem 200dolców, ale i tak jak chyba będę chodził, bo ten turecki nie wydaje się taki trudny, przynajmniej w wersji do komunikowania się. Zajęcia z weterynarii mam 4 dni w tygodniu, po 2-3h, to są spotkania z pofesorami, dają mi materiały i potem mam zreferować temat i jest dyskusja – muszę przyznać, że dość efektywne. Po spotkaniu z profesorem zajęcia z doktorantami. Podoba mi się, bo skłania mnie do nauki angielskiego bardziej. Zresztą angielski dość już podszkoliłem, bo raczej spotykam się z obcokrajowcami. Próbuję usilnie wproawdzić zasadę, że jeżeli w grupie jest nawet 10 Polaków i 1 obcokrajowiec to gadamy po angielsku, Polacy średnio są przyzwyczajeni do rozmawiania między sobą po angielsku, jakoś tak łyso:)
W mieszkaniu mieszkam z 2 Turkami, jeden jest moim znajomym z Polski, bo był 2-3 lata temu na Erasmusie w Warszawie na Weterynarii. Nazywa się Cihangir i obecnie jest Prezydentem IVSA Świat, obrotny gość. Mówi po polsku, tzn. rozumie dobrze, gorzej mówi, ale bez użycia angielskiego idzie się z nim łatwo komunikować. To ten w zielonej koszulce:
 |
| Cihangir |
Drugi mój współlokator ma na imię Erdem, studiuje architekturę, po angielskiu słabo mówi, dlatego chciał mieszkać z obcokrajowcem – innymi słowy, jeden uczy się polskiego, drugi angielskiego, a ja tureckiego od nich, pełna symbioza.
 |
| Erdem |
Mieszkanie na 4 pieŧrze jest duże, ale mój pokój mały – zresztą przy stylu życia, że wychodzi się o 8.30 i wraca na 18 to w zupełności styka. Mieszkanie jest duże, 3 pokoje, 2 komórki, kuchnia, mały salon, łazienka + duży taras (ok 100m2), zdjęcie kuchni:
 |
| Kuchnia |
W Ankarze pogoda jest bardzo kontynentalna, powietrze suche jak nie wiem, tylko ok 15%, w Wawie ok 70-80%, więc w dzień gorąco, w nocy zimno. Śniadania jemy na tarasie. W naszym mieszkaniu często ktoś waletuje, bo jest miejsce. Nocował u nas gość z couchsurfingu i jacyś studenci jak nie mogą chwilowo znaleźć mieszkania. Tzn. Teraz już nie, ale we wrześniu tak było. Śniadania jadamy na tarasie:
 |
| Śniadanie na tarasie ze Svenem, Kasia robi fotkę |
Sven to ten typ u góry to postać niestandardowa – jego życie polega na jeżdżeniu rowerem po świecie. Jest programistą w Kolonii, ale pracuje jak musi, ostatnio 3 lata temu przez rok, poza tym jeździ po świecie. Zjeździł całą Europę, Afrykę Zachodnią i teraz jedzie od kilku miesięcy do Indii i chce się zatrzymać w Australii, wydaje kase tylko na jedzenie, ok 100-150 euro/mies i potrzebne rzeczy. Jego życie jest podobne do Kingi Choszcz – jak opowiadał swoje historie to normalnie jak Kinga w „Mojej Afryce”, tu jeszcze jego 14-letni rower, złodziejoodporny, ale sprawny.
 |
| złodziejoodporny rower |
Poza tym w ten weekend miałem jechać na impreze do Stambułu, ale nie pojechałem, bo w sumie szkoda mi było kasy i czasu, zeby jechać 600km w jedną stronę na impreze. reszta ekipy pierwszy raz była w Stambule, więc zwiedzali Hagia Sopfia itd. więc zostałem w Ankarze, poza tym nie za dobrze się czuję, jestem przeziębiony. Znajoma z Włoch dziś wyciągneła mnie do ambasady Watykanu na mszę po angielsku – kurde jak nie przepadam za kościołem to tu było kapitalnie - Jezuita z Malty prowadzi to, jest kameralnie wszyscy się znają, są ludzie z Filipin, Indii, Włoch, USA, Hiszpanii, Polski itd. - śpiewają gospel - taka msza po amerykańsku - w ogóle to jest bardziej spotkanie niż msza, bo potem jest herbatka i ludzie się poznają, gadają - mega otwarci i mili, poznałem dziś konsulową – przynajmniej tak się przedstawiła, mam marne foty z komórki:
 |
| chór kościelny |
No tyle z różności, kończe, bo spektakularności nie ma. Aha, dziś byłem jeszcze w Ambsdadzie na głosowanie i musze powiedzieć, że Ambasada Polski w Ankarze to taki dwór z dużym ogrodem – zrobie kiedyś foty, bo ambasador zaprasza Polaków z Ankary na 11listopada i Wigilię. Mnie na Wigili nie będzie bo samolot mam 18 grudnia, bede o 19.30 w Warszawie. Mam samolot ze Stambułu z przwesiadkę w Rydze.
No comments:
Post a Comment