Thursday, 15 September 2011

FECAVA, tureckie zwyczaje


Napiszę jeszcze czego się dowiedziałem na kongresie FECAVA w Stambule:
W Texasie powstał Instyt nauk przedklinicznych, gdzie lekarze medycyny weterynarii, lekarze
medycyny, biolodzy, biotechnolodzy, technoneurobiolodzy testują i wymyślają różne technologie
dla medycyny, które najpierw są testowane w weterynarii – ale nie jako doświadczenie na
zwierzętach, ale jako zaawansowane techniki lecznicze – w ten sposób weterynaria wyprzedziała
medycynę, gdyż najpierw robi się pewne rzeczy na zwierzętach, głównie dużych psach.
Opowiadała o tym prof. Fossum (ta od chirurgii małych zwierząt).
Ciekawe też było dawanie opcji klientom – babka z Estonii argumentowała, że ludzie lubią mieć
wybór, więc warto dawać im opcje leczenia. Porównała to do 3 opcji:
opcja rower – (objawowe leczenie, klient nie ma kasy i chęci)
opcja Hyundai – najtańszy sposób diagnozy, najtańsze leczenie
opcja Mercedes – wszystkie badania i najlepsze leczenie
Ogólnie to moja konkluzja po tym kongresie jest taka: do książek człowieku!:) jeszcze dużo nauki
przed Tobą!
Napiszę jeszcze o jedzeniu w Turcji, trzeba o nim wspomnieć bo jest bardzo dobre, jedzą dużo
różnych rodzajów kebabów popijając to Ayranem (jogurt z wodą i solą) bardzo dobra mieszanka,
szczególnie do pikantnych potraw. Dla mnie nie jedzą zbyt pikantnie, fakt są rzeczy, które są
ostrzejsze, ale to nie jest najbardziej pikantna kuchnia. Chociaż przedwczoraj zjedliśmy lahmacuna
(naleśnik posmarowany mięsem i przyprawami) zapiekany + warzywa i Ayran to tak paliło, że
wypiłem 0,5litra wody od razu i 2 ayrany a i tak rano czułem go w toalecie taki pikantny był – jakaś
pikantna papryka była dodana, Grzesiek to aż się pocił, ale on nie lubi takiej pikanterii. W ogóle to
Turcy jedzą zdrowiej od nas, nie mają zbyt dużo tłuszczów, do każdego dania dają zestaw warzyw
(ogórek, pomidor, papryka, czasem sałata, pietruszka, rukola – jedzą dużo kurczaka, baranina o
dziwo też nie najgorsza, ale ja preferuję kurczaka). Mają niestety nie najlepszy poziom higieny i
tutaj mnie to czasami irytuje, żeby coś zjeść to wybieramy knajpy gdzie jest czysto i widać jak
przyrządzają posiłki – wolę nie ryzykować zatrucia znów.
Ogólnie Ci Turcy to dziwny naród – są z jednej strony przywiązani do swojego kraju i kupują dość
dużo swoich rzeczy, jest niewiele McDonaldów, BP, Shelli. Mają dużo lokalnych knajp, stacje
benzynowe głównie prywatne nie sieciówki, produkty spożywcze głównie tureckie – Stambuł i
okolice robią chyba z połowę PKB tego kraju, co spojrzę na miejsce produkcji to okolice Stambułu.
Z drugiej strony to są dość leniwi, szczególnie starsi faceci po 40-50, całymi dniami siedzą i grają w
karty, jakieś gry, piją herbatkę i gadają, niektórzy to mają nawet podpisane swoje krzesła w
knajpach! Turcy to śmieciarze, na ulicach mało koszy na śmieci, śmieci są wszędzie – że też im to
nie przeszkadza, ogólnie u nas lepiej z tym jest, choć raczej bliżej nam do Turcji niż Szwajcarii.
Dobra to chyba wszysto co miałem napisać. Teraz pewnie odezwę się z jakąś relacją na początku
października, jak prawdopodobnie wrócę ze zwiedzania. Dostaliśmy jako Erasmusi tutaj za darmo
wycieczkę do Manavgat – kurort w okolicach Antalyi, ale to za 10dni. 

No comments:

Post a Comment